Zasnęłam z przekonaniem, że nie zasnę… więc może dlatego
pamiętam znowu sen. Nie ma wydarzeń, jak zawsze, są tylko wrażenia. Emocje tak
intensywne, że wydają się realne, kapią ze ścian, spływają mi po skórze,
wszystko jest od nich ciężkie, powietrze, moje ciało, przestrzeń, wszystko
jest…. gęste. Czekam. Stoję przy wielkim oknie, które zajmuje całą ścianę,
patrzę przez nie, ale nie widzę prawie nic, jakieś życie, budynki, ludzie -
kompletnie nieistotne w obliczu mojego czekania i napięcia, które przenika przez każdy
mięsień. Przyjemnie. Jest mi gorąco, po karku spływa mi kropelka potu, wzdłuż
kręgosłupa, jakby ktoś znaczył ślad muśnięciem palca. Stoję w bezruchu, ale
wszystko drga wokół od ciepła i oczekiwania. Jakby wibrowała przestrzeń. Pokój
jest pusty, ściany w barwie miodu. Ktoś stoi tuż za mną, wiem, choć mnie nie
dotyka, czuję napięcie płynące z innego ludzkiego ciała, milczącą obecność i
podmuch oddechu na mojej szyi. Jest w porządku. Odprężam się, trochę. Nie
odwracam się, wszystko we mnie go zna, znamy się, istnieje i stoi tuż za mną –
bliskość bez lęku, bez zaskoczenia, bez wątpliwości. Chwila jest krucha, ale
trwa w nieskończoność. [ - Jesteś? - Jestem.] Żadnych wyjaśnień. Idealnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz