piątek, 24 czerwca 2016

zakończenia bez zaskoczenia

koniec roku szkolnego, wyczekiwany przez dzieci, ale przez nauczycieli na pewno bardziej, jest gorąco, strasznie gorąco, czułam jak kropelki potu płyną mi wzdłuż kręgosłupa, dzień pękał w szwach od drobnych wydarzeń, od incydentów; okazało się, że mogłabym robić coś zupełnie innego niż uczyć, wpasować się w trend wszędobylskich zmian, ale i tym razem się uchyliłam, zostałam zamiast odejść; oczywiście dostałam kwiatki, ale słodyczy więcej, magazynuję je jak zazwyczaj na wrzesień do rozdania; Mała Mi odebrała świadectwo z czerwonym paskiem, Mała Mi ma dobre serce i jest z natury osobowością szlachetną, więc drżę o jej przyszłość, myśląc jednocześnie, że wielka szkoda, że nie ma nagród za dobroduszność i wrażliwość, Małej Mi by się należały bardziej niż komukolwiek ze znanych mi ludzi, póki co pojechała na wiejskie wakacje, jest zadowolona; ja wybrałam się na jedzenie, picie i piękne widoki do Sławy, był to wyjazd przedziwny, choć nie zaskakujący, dość zabawny, doświadczyłam czy raczej padłam ofiarą przeróżnych adoracji, żadna mnie nie zaskoczyła, choć ich rozmiar mnie jednak zadziwił, czasami wolałabym, by po prostu zostawiono mnie w spokoju, zwłaszcza gdy znajduję nie to, czego rzeczywiście szukam; i mówię tak (i o spokoju, i o szukaniu), choć nie wiem, co by to mogło być takiego;
bladoróżowa róża pomalowana jest na niebiesko i cała w brokacie - taką dostałam i ładnie wyglądała, efektownie, ale nie jest prawdziwa, nie jest naprawdę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz