poniedziałek, 28 marca 2016

do pustego grobu

No to pobiegłam znowu, spalając świąteczne grzechy obżarstwa, biegłam i biegłam, słońce świeciło, ewidentnie na wiosnę, w sumie było przyjemnie, niewykańczająco, wokół kilka setek biegaczy, zadeptanie wisiało w powietrzu, ale tak, rzeczywiście dało mi to poczucie samozadowolenia i satysfakcji, mimo religijnej otoczki, w której czułam się trochę jak w cudzych butach, bo czy w biegu do grobu powinna uczestniczyć osoba tak pełna wątpliwości w każdej dziedzinie jak ja? jest to jakoś jednak absurdalne, ale z drugiej strony tolerancja jest to rzecz wielowymiarowa, cóż mi ostatecznie cudza wiara przeszkadza? no właśnie nie przeszkadza, o ile na mnie nie nadeptuje, więc biegłam, ja i moje wątpliwości, taki bagaż, biegliśmy razem, a przecież dobiegłam i to wcale nie na końcu i ładnie było



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz